Okroszka - rosyjski chłodnik


W naszym  rodzinnym domu nie było tradycji spożywania zimnych zup. Ja je dopiero odkrywam  i chcę przekazać je najmłodszym, aby oni później smakowali  w czasie upałów. Wg mnie ratują życie, a już na pewno poprawiają samopoczucie w tym okresie letniej aury;-)
Dzisiaj chcę zaproponować rosyjską okroszkę. Lekko kwaśna i orzeźwiająca dzięki dodatkowi kwasu chlebowego gasi pragnienie i zaspakaja głód.
Chłodnik rosyjski – „okroszka” – jest  daniem narodowym , istniejącym co najmniej od 8 stuleci. Zalewano drobno posiekaną rzodkiew czarną i cebulkę kwasem lub kefirem. Potem zaczęto dodawać inne składniki, wszystkie były drobno posiekane, stąd wynikła nazwa: „okroszka” od czasownika „kroszyt”, czyli siekać.



Składniki (8-10 porcji):
  • 1- 2 ogórki zielone lub duże wyrośnięte gruntowe,
  • 1 pęczek rzodkiewek,
  • 4 ugotowane w mundurkach średnie ziemniaki,
  • 1 pęczek szczypiorku,
  • 1 pęczek koperku,
  • 4 jajka,
  • 150 g piersi z kurczaka ( można dodać szynki lub kiełbasy szynkowej),
  • 1 litr kwasu chlebowego,
  • 500 ml śmietany kwaśnej,
  • bulion drobiowy lub warzywny,
  • sól, pieprz.
Przygotowanie:

Mięso ugotować w bulionie, wystudzić, pokroić w drobną kosteczkę. Jajka ugotować i również pokroić w drobną kostkę. Podobnie pokroić resztę składników, posiekać na bardzo drobno szczypiorek i koperek. Zalać wszystko kwasem chlebowym i śmietaną. Doprawić solą i pieprzem. Schłodzić w lodówce przez około 12h.









Smaki Barcelony dla duszy i ciała

Widok na Barcelonę z wzgórza w parku Guell

W tym roku postanowiliśmy spędzić urlop w nieco zmienionej formie niż dotychczas. Mianowicie wynajęliśmy mieszkanie w samym sercu Barcelony, wykupiliśmy bilety na samolot, zapakowaliśmy się do jednej walizki (nie lada wyczyn;-)) i ruszyliśmy na naszą wyprawę, by poznawać smaki Barcelony, te dla duszy i te dla ciała;-).
Oprócz podziwiania zabytków, chcieliśmy poznać lokalną społeczność i jej zwyczaje.  Troszkę nam się to udało, liznęliśmy katalońskiej kuchni, która pozwoliła nam odkryć tę część Hiszpanii, bo jak mówi przysłowie – przez żołądek do serca…;-)
Mieliśmy też okazję poznać Barcelończyków, zarówno tych rodowitych jak i  napływowych – tu pozdrawiam obie  Agaty i Francesco;-)
 Dzięki internetowi znalazłam lokum (tu), idealne wskazówki na połączenie już na miejscu z lotniska, ludzi pełnych pasji (Agata i Francesc), którzy zarażają miłością do tego miasta i miejsca polecane. Nie błądziliśmy przez to. Komunikacja miejska działa intuicyjnie i bardzo szybko nauczyliśmy się poruszać jak tubylcy;-)

Dzieła Gaudiego
 
Barcelona to miasto Gaudiego, więc nic dziwnego, że szukaliśmy wszystkich śladów jego działalności;-) Powyższe zdjęcia obrazują nasze zdobyte punkty:-) Zaskakują dzisiaj nowoczesną formą,a  były budowane prawie 100 lat temu.



Dzielnica Barri Gotic

Miasto pełne jest cudnych uliczek, gdzie można spacerować omijając tłumy. Byłam tym faktem dość zaskoczona, zważywszy na tłumy przelewających się turystów w innych miejscach.

Port Olimpic

Spacerując promenadą Barcelonety można dojść do portu Olimpic, pełnego klimatycznych restauracyjek,  gdzie można zjeść pyszne dania kuchni katalońskiej. Sugeruję zaplanować wyprawę do godziny 16, bo potem jest siesta i większość knajp jest zamknięta, a i ceny są inne w tym czasie.


Park Ciutadella

Polecam spacer po parku Ciutadella. Jakże inny, w porównaniu z Guell, o niebo spokojniejszy, bez tłumów i dla nas o wiele bardziej klimatyczny. Można odetchnąć od upałów i odpocząć po przebytych kilometrach.

Museu Nacional d'Art de Catalunya (Palau Nacional) - wieczorem turyści gromadzą się tu, aby zobaczyć pokaz magicznych fontann.

Odhaczyliśmy również, na naszym planie, wizytę na Placu Hiszpańskim i zaliczyliśmy dość kiczowaty pokaz magicznych fontann, który zbiera tłumy turystów. Wszędzie było słychać międzynarodowe rozmowy,  z przewagą rosyjskich. Wystarczy oglądnąć jeden raz, choć widowisko powtarzane jest codziennie od czwartku do niedzieli w godzinach wieczornych.

Bar Can Paixano
Bary Tapas to prawdziwy raj dla smakoszy. Miałam zaznaczone miejsca obowiązkowe do degustacji i Bar Can Paixano był jednym z nich.  Poznacie go bez trudu po tłumie wewnątrz. Wszyscy spożywają stojąc, a tradycją jest rzucanie serwetek na ziemię, a nie do kosza;-)) Pamiętajcie o tym;-)! Specjalnością knajpy jest cava (wino musujące), które świetnie smakuje zagryzane bułką z kiełbasą, ale też genialnie komponuje się z owocami morza oraz większością tapas.  Dla chętnych jest tam również sklep z produktami regionalnymi i właśnie winem Can Paixano. Polecam różowe;-)



Z Agatą i Francesco mieliśmy tour po klimatycznych knajpkach, rozpieszczaliśmy podniebienie smakując przeróżnych przekąsek tapas;-). Byliśmy w jednym miejscu, gdzie podają ośmiornicę skropioną oliwą serwowaną z młodym białym winem. Bardzo podobała mi się filozofia tego miejsca - czarki  z tym trunkiem musiały być ciągle pełne:-))



Bar Cala del Vermut w  dzielnicy Barri Gotic

Zawsze myślałam, że w Barcelonie specjalnością jest sangria;-)  Byłam w błędzie. Króluje tam ciemny wermut , podawany z lodem smakuje rewelacyjnie. Choć pewnie klimat nam się udzielił i stąd nasze 'achy':-)

Studio kulinarne

Wiem już gdzie odbywają się w Barcelonie, pewnie jedne z wielu, warsztaty kulinarne i kto wie może kiedyś...;-))


Powyżej, wszędzie panujący, pyszny  pa amb tomàquet, chleb natarty czosnkiem, oliwą i pomidorami. Do tego szynka suszona pernil i ser manchengo. Mieliśmy okazję skosztować polany oliwą. Mówię Wam niebo w gębie:-) Tak ucztowaliśmy w winnicy podczas  historycznego meczu Niemcy - Brazylia;-)



I na koniec jeszcze miejsce, które cieszy oko i podniebienie - Boqueria. Targ, na którym zaopatrują się wszyscy restauratorzy, przyciąga tłumy. Nie dziwię się;-) I tylko pytam, dlaczego nie ma takiego raju u nas;-)?



Boqueria

Plan zwiedzania był wypełniony i mimo tygodniowego pobytu, wiele jeszcze nam zostało, ale dzięki temu wiemy, że tam wrócimy. Tym bardziej, że nie mieliśmy okazji być na meczu, bo trwający Mundial nam to uniemożliwił,  a zaliczenie obiektu Camp Nou nie usatysfakcjonowało nas w pełni;-) 
Polecam skorzystać z oferty biura Do barcelona (s), wycieczki indywidualnej, dopasowanej do naszych zainteresowań. Były to niezapomniane chwile, a w poznane miejsca niekoniecznie sami byśmy trafili. Jedno popołudnie i wieczór otworzyło nam oczy na inną Barceloną, której nie znajdziemy w żadnym przewodniku.

Widok z wzgórza Montjuic

Gazpacho



Zanim zrobię wakacyjny wpis z Barcelony, to hiszpańskim gazpacho przywitam Was - hola!:-) 
Dacie wiarę, że tam było chłodniej niż  teraz u nas;-)? Serio, serio;-) Przyjemnie ciepło, koło 26-28 stopni, a nie 35... 
Można jednak przeżyć takie temperatury popijając chłodnik. A ten jest wyjątkowy, bo tam nam posmakował, a tu nam przypomina...;-)



Składniki:
  • 4 dojrzałe pomidory,
  • 2 żółte lub zielone papryki,
  • 1 ogórek zielony,
  • 1 cebula,
  • 1-2 ząbki czosnku,
  • 0,5 litra soku pomidorowego lub warzywnego,
  • 6 łyżek oliwy z oliwek,
  •  4 łyżki octu z białego wina,
  • tabasco,
  •  sól, pieprz,
  • woda,
  • 1 kromka białego chleba.


Przygotowanie:

Pomidory sparzyć i obrać ze skórki. Chleb namoczyć w zimnej wodzie. Odcisnąć. Wszystkie warzywa pokroić na kawałki, wlać sok, oliwę, ocet, dodać chleb i zmiksować blenderem doprawiając do smaku. W zależności od konsystencji dolać wody. Nam w Barcelonie podawano gazpacho w kieliszkach do wina i bardzo nam to pasowało. Do tego można podać grzanki skropione oliwą i posmarowane przetartym pomidorem i czosnkiem. Podawać schłodzone. Jeśli nie ma czasu na to można wrzucić kostki lodu.


Przepis zgłaszam do akcji:

Dania na zimno - czyli co jeść w upalne dni

Bajgle




Mam nadzieję, że mimo mojej nieobecności, nastawiona publikacja ma miejsce:-) Byłam pełna obaw przed pieczeniem bajgli. Kiedy Amber zaproponowała je w lipcowej piekarni do samego końca nie mogłam się zdecydować.  Na szczęście uległam pokusie, jednak muszę je jeszcze na spokojnie dopracować. U mnie w wersji fast, bo już jedną nogą jestem na urlopie kiedy to piszę. Ciekawa jestem Waszych bułek, ale dopiero je zobaczę po powrocie;-)


Przepis zaczerpnięty z bloga Moniki Gotuje,bo lubi. Troszkę go zmodyfikowałam, a uwagi są w nawiasach poniżej. Smakują wybornie, wszyscy cmokali i na pewno do powtórzenia.
 


Bajgle w wersji fast i slow
przepis podaję za Moniką
Bajgle w wersji fast:
  • 750 g mąki typ 550 ( u mnie typ 650 i jeszcze trochę do podsypywanie przy formowaniu)
  • 500 g letniej wody (dałam mniej około 440 g)
  • 7 g drożdży instant
  • 1 łyżka soli
  • 2 łyżki miodu (+ 2 łyżki do wody, w której się je obgotowuje)
  • 1 jajko ( robiłam bez jajka)
  • sezam, mak
Z podanych składników (oprócz jajka) wyrób gładkie i elastyczne ciasto. Ciasto będzie dość zwarte. Przełóż je do lekko naoliwionego naczynia i pozostaw do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na godzinę.  Wyrośnięte ciasto podziel na 12 – 15 części. Uformuj z każdej kulkę i pozostaw na 20 minut. Po tym czasie w każdej z kulek zrób palcem dziurkę. Aby ją powiększyć możesz zakręcić ciastem dookoła palca, tak jakbyś kręcił hula – hop. Podpatrzyłam filmik formowania tutaj. Tak przygotowane ciasto pozostaw do wyrośnięcia na 40 minut.
W dużym garnku zagotuj wodę. Nie musi być jej dużo, ważne żeby bajgle nie dotykały dna i swobodnie mogły się gotować. Do wody dodaj łyżkę miodu, melasy lub golden sirup. Delikatnie wrzuć wyrośnięte bajgle na wrzącą wodę. Gotuj z każdej strony po minucie. Następnie za pomocą łyżki cedzakowej przełóż na kratkę do wypieków lub ściereczkę. (Ja po wyciągnięciu bajgli na,kratkę po chwili wciskałam je w posypkę, choć następnym razem spróbuje tak jak w przepisie)
Posmaruj obgotowane bajgle roztrzepanym jajkiem, zanóż z jednej strony w sezamie lub/i maku. Ułóż na blaszce i piecz w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez od 20 – 25 minut do momentu, aż nabiorą złotego koloru. Zanim zjesz je wszystkie, daj im chwilę ostygnąć. (Temperaturę miałam 230 stopni).
Bajgle w wersji slow:
  • 150 g mąki typ 750
  • 150 ml wody
  • szczypta drożdży
  • 2 łyżki zakwasu pszennego (opcjonalnie)
Wszystkie składniki zmieszaj w misce i pozostaw do przefermentowania w ciepłym miejscu na kilka godzin (ok. 8). Następnie do zaczynu dodaj:
  • 600 g mąki
  • 350 g wody
  • 2 łyżki miodu
  • 1 łyżka soli
  • 6,5 g drożdży suszonych
Ze wszystkich składników wyrób gładkie ciasto. Pozostaw je w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na godzinę, następnie przełóż na blat, rozpłaszcz i złóż na trzy jakbyś składał list a następnie na pół. Włóż ciasto do miski, przykryj ściereczką i umieść w lodówce na przynajmniej osiem godzin.
Po tym czasie podziel ciasto na ok 17 kawałków, uformuj z nich kulki i pozostaw na dwadzieścia minut. W każdej z kulek zrób palcem dziurkę. Aby ją powiększyć możesz zakręcić ciastem dookoła palca, tak jakbyś kręcił hula – hop. Tak przygotowane ciasto pozostaw do wyrośnięcia na 40 minut.
W dużym garnku zagotuj wodę. Nie musi być jej dużo, ważne żeby bajgle nie dotykały dna i swobodnie mogły się gotować. Do wody dodaj łyżkę miodu, melasy lub golden sirup. Delikatnie wrzuć wyrośnięte bajgle na wrzącą wodę. Gotuj z każdej strony po minucie. Następnie za pomocą łyżki cedzakowej przełóż na kratkę do wypieków lub ściereczkę.
Obgotowane bajgle posmaruj roztrzepanym jajkiem, zanurz z jednej strony w sezamie lub/i maku. Połóż ułóż na blaszce i piecz w piekarniku nagrzanym do 200 stopni przez od 20 – 25 minut do momentu, aż nabiorą złotego koloru.
Moje podałam z twarożkiem ziołowym, sałatą, szynką dojrzewającą, mozzarellą, pomidorem i bazylią.





Lista blogów, biorących udział w akcji, poniżej:
















Grillowa sałatka ziemniaczana



 Młode ziemniaki w tym okresie mogę jeść o każdej porze dnia. Ale to jest raczej wyjątek, bo generalnie nie jadam ziemniaków. Moja propozycja sałatki mam nadzieję przypadnie Wam do smaku;-) Jako dodatek do grillowanych mięs czy ryb jest naprawdę świetna.
Czerwiec nie sprzyjał wieczornym biesiadom ze względu na chłodne wieczory. 
Może lipiec będzie lepszy;-)?



Składniki:
  • 0,5 kg młodych ziemniaków,
  • ćwiartka młodej kapusty,
  • 1 pęczek szczypiorku,
  • 1 saszetka oleju kujawskiego z czosnkiem
  • 1 łyżeczka musztardy dijon,
  • 1 łyżeczka miodu,
  • sól, 
  • odrobina wody,
  • 1 łyżeczka octu z białego wina.
 Przygotowanie:

Ziemniaki umyć i ugotować w mundurkach. Dodać odrobinę soli do wody. Kapustę poszatkować, zdusić z solą i odcisnąć. Ziemniaki jak wystygną obrać i pokroić w talarki. Wymieszać z kapustą i pokrojonym na drobno szczypiorkiem. Z oleju, musztardy, miodu i wody zrobić sos winigret w shakerze.. Zalać sałatkę, wymieszać delikatnie i odstawić do schłodzenia w lodówce.




Przepis bierze udział w konkursie ogłoszonym przez Majanę „Kujawski ze smakiem do sałatek” organizowanym przez ZT Kruszwica SA oraz serwis ZpierwszegoTloczenia.pl



Dip paprykowy, bakłażanowy i śledziowy


Doskonała propozycja na biesiadowanie przy piwku czy winku z przyjaciółmi. Dipy nadają się na każdą porę roku. Trudno zdecydować, który najlepszy, bo każdy inny. Są  tematem do dyskusji;-) Jedno wiem, smakowanie każdego z osobna wciąga jak paluszki.
Copyright © zacisze kuchenne